Pukanie do drzwi,
leniwie rzekłem - proszę !
w drzwiach stanął mężczyzna,
noże, nożyczki - ostrzę!
Zaskoczył mnie ten widok,
z dziciństwa - go zapamiętałem,
też chodził mężczyzna,
ostrzył noże - ja go podziwiałem.
Choć sporo minęło już lat,
warsztat pamiętam na jego ramieniu,
był to stojak i niewielki blat,
osełka wyrzeźbiona w kamieniu.
Nogą koło napędowe wprowadzał w ruch,
pas transmisyjny - obracał kamień,
słychać było ostrzenia szum,
iskry latały jak z krzemiennych żaren.
Rzeczywistość - jednak nastała,
rzemieślnik - szlifierkę miał elektryczną,
zupełnie inaczej, praca jego wyglądała,
nie można jej nazwać - romantyczną !
|