Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
 
Wiersze
NAJNOWSZE
NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
OSTATNIE KOMENTARZE
 

Statystyki Strony

Gości online: 1
Czytelników online: 0 Łącznie czytelników: 85
Najnowszy czytelnik: mihailyackevich

Statystyki odwiedzin
Dziś:374
Wczoraj:184
W tym tygodniu:1,960
W tym miesiącu:2,799
Wszystkich wizyt2,420,020
 

Poleć na Facebooku

Wspomnienie o Bartusiu Obrochcie !
(03. listopad. 2023)
Był trzecim dzieckiem Jakuba i Katarzyny Bachledy.
Najstarszym z synów był - Józek, później Jędrek, Bartuś - i najmłodszy Jan. Jako dzieciom nie brakowało niczego. Obrochtowie byli właścicielami Młyna na Faluszowym Potoku na górnej równi krupowej na kamieńcu, który przynosił dochody i zapewniał rodzinie dobrobyt. Żyli więc w zdrowiu i dostatku.
Bartuś od dziecięcych lat wykazywał zainteresowanie muzyką, która stała się jego miłością i powołaniem. A i nauka w szkole powszechnej przychodziła mu z łatwością, więc szybko opanował naukę czytania i pisania.
Mając osiem lat, pogrywał na cudzych skrzypkach własną muzykę, na co zwrócili uwagę ksiądz Stolarczyk / proboszcz parafii/ i organista Czubernat, że chłopak ma talent. Namówili więc ojca Jakuba młynarza, aby kupił Bartusiowi skrzypce fabryczne takie jak należy, aby uczył się grać. Jakub uległ namowie księdza i organisty i kupił skrzypce Bartusiowi aby zajął się kochanym muzykowaniem.
Naukę gry pobierał u Jędrka Kowala z Kotelnicy w Zakopanem, który już był zawansowanym muzykantem i jemu to Jakub płacił za naukę Bartusia. Bartuś był pilnym uczniem, więc szybko opanował grę na skrzypcach, czym wszystkich zachwycał. Marzenie Bartusia się spełniło.
Na Podhalu u schyłku XIX w zapanowała zaraza, cholera, która zdziesiątkowała społeczność Zakopanego i okolic. Przed tą zarazą nie uchroniła się rodzina Obrochtów i oboje małżonkowie zmarli w krótkim czasie. Synowie pozostali sami sobie, a że każdy z nich miał fach, zajęli się własnym życiem. Józef z Jędrkiem przejęli Młyn po ojcu, który bardzo dobrze prosperował, Bartuś zaczął muzykowanie, a Jan najmłodszy z nich zajął się ciesielką zyskując wielkie uznanie u samego Stanisława Witkiewicza będąc u niego zatrudniony jako budarz.
Bartuś aby zapewnić sobie dochód zaciągnął się do pracy jako juhas na Kalatówkach u bogatego Bacy, który wypasał owce szaflarzańskim gazdom. Ta praca Bartusiowi odpowiadała, bo mógł nie rozstawać się z kochanymi skrzypcami pogrywając na halach w czasie wypasu owiec. Co niektórzy inni juhasi twierdzili nawet, że jak Bartuś grał, to owce były spokojne, nie rozchodziły się, odnosili wrażenie, ze są wsłuchane w muzykę Bartka, która przy dzwonach pasterskich tworzyła niecodzienny efekt brzmienia. Po zakończeniu sezonu wypasu owiec, Bartuś był już znany jako muzykant, więc Baca przekazał Bartusia do towarzystwa zbójnikowi Wojtkowi Matei z którym dobrze się znali a który ukrywał się przed żandarmerią austriacką, za zbójowanie i okradanie zamożnych.
Po aresztowaniu zbójnika Matei przez żandarmerię austriacką - Bartuś udał się na Węgry, gdzie przez dwa lata przygrywał robotnikom, zatrudnionym przy budowie kolei.
Po powrocie na Podhale, Bartuś nie musiał się już martwić o zarobek. Żadne duże wesele na Podhalu nie mogło odbyć się bez Jego udziału. Jego muzykowanie zyskało sobie wielkie uznanie w środowisku góralskim i nie tylko.
Częstym miejsce muzykowania Bartusia była Restauracja u " Wnuka " - przy ulicy Kościeliskiej, która funkcjonuje po dzień dzisiejszy. Tam siadał sobie w kąciku na swoim ulubionym miejscu i grał ku zadowoleniu gości. A Jego nutki unosiły się po restauracji i słyszane były aż na ulicę. Mijały lata, a On nie rozstawał się ze swoimi skrzypcami, grał co raz to nowsze góralskie takty.
Nadszedł jednak dzień, kiedy Bartuś wracał do domu do Kościelisk drogą Pod Reglami tam zastała Go śmierć ze skrzypcami w rękach. Tam pominął się z Podhala dziedziną. Dzisiaj to miejsce jest upamiętnione - niewielką Kapliczką wykonaną w drewnie.
/ Materiały do powyższych wspomnień, pochodzą z książki pt: " W siąpawicach dziejowych" - znanego poety Adama Pacha wydaną w 1983 roku przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w Warszawie /