Jako mały chłopiec
patrząc z okna pokoju
podziwiałem Giewont
nie dawał mi spokoju.
Dorastając marzyłem
aby wspiąć się na niego
przyszedł czas, dorosłem
wybrałem się z kolegą.
Pogoda była cudowna
powietrze takie rześkie
niebo wolne od chmur
zaczęliśmy wejście.
Tego widoku nie zapomnę
żelaznej konstrukcji krzyża
poczułem się zdobywcą
szczęśliwego widza.
Ze skalnego szczytu
panoramę Podhala ujrzałem
w tym pięknym widoku
na zawsze się zakochałem.
Ta miłość trwa do dzisiaj
wypływa prosto z serca
dowodem niech będzie temat
tego prostego wiersza.