Czas ponoć goi wszelkie rany,
ten sam czas odbiera sprawność,
bywa nieprzejednany,
serwując nam bezradność.
Płynie zawsze tylko do przodu,
nie zatrzyma go żadna tama,
o nim nie myślisz za młodu,
aż, niedołężność przyjdzie sama.
Staniesz na ulicznym chodniku,
przejść przez jezdnię będzie trudno,
zabraknie domowego dywaniku,
na duszy zrobi się smutno.
Nie przejdziesz sam na drugą stronę,
pozostanie ci czekać cierpliwie,
może ktoś, weźmie cię w obronę,
popatrzy na ciebie życzliwie.
Niedołężność wyrokiem się staje,
choć w myślach pogoda ducha,
sprawność i jej przemijanie,
do każdego, kiedyś zapuka.
|