Siedziała na skraju łóżka,
nogi nie sięgały podłogi,
schorowana staruszka,
człowiek - bardzo ubogi.
W ręce wpleciony różaniec,
niezgrabne palce go trzymały,
na twarzy delikatny rumieniec,
paciorki wolno się przesuwały.
Oczy na obrazek skierowane,
taki mały z ostatniej Kolędy,
szeptem słowa wymawiane,
były wersetem modlitewnym.
Modlitwa była poranna,
dziękczynna za noc minioną,
teraz prosiła o kolejny dzień,
rozmawiając z Madonną.
Pacierz stał się Jej bogactwem,
podtrzymywał Ją na duchu,
o co jeszcze się modliła,
nie wiem - siedziała bez ruchu !
|