Naprawdę nie wiem jak to się stało,
ze pewnego dnia w sercu mym zagrało.
Zagrała nutka smutku i trwogi
i wtedy zacząłem pisać, o tym co boli.
Śpiew mój, to nie jest jednak melodia,
lecz są to słowa, tekst, rapsodia,
pisząc o wszystkim co mnie śmieszy i bawi
a czasami smuci, czasami żal dławi.
Wybrałem formę prostą, nie dla ludzi dworu,
lecz dla zwykłych ludzi, co mają poczucie humoru,
dlatego z góry przepraszam za swą niedoskonałość
i tak jak potrafię - idę na całość.
Całe to moje nędzne pisanie
dedykuję rodzinie,
niech coś po mnie zostanie.