Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
 
Wiersze
NAJNOWSZE
NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
OSTATNIE KOMENTARZE
 

Statystyki Strony

Gości online: 1
Czytelników online: 0 Łącznie czytelników: 85
Najnowszy czytelnik: mihailyackevich

Statystyki odwiedzin
Dziś:264
Wczoraj:208
W tym tygodniu:6,078
W tym miesiącu:10,251
Wszystkich wizyt2,411,450
 

Poleć na Facebooku

Dwie twarze
(06. styczeń. 2011)
Niedziela, msza, siedzi w pierwszej ławce,
w kościele modlitwa, a on jak na "kawce",
rozgląda się dookoła, czy go wszyscy widzą,
ci co go znają, ale też ci, co się nim brzydzą.

On nie przychodzi tutaj dla z prawdziwej wiary,
on chce się pokazać, w niedzielę, jaki on wspaniały,
jaki to dobry katolik w jego ciele gości,
a nie widzi swojej - ukrytej podłości.

Zaraz po kościele - bar ma na swej drodze,
nie umie sobie odmówić - kielicha na co dzień,
toteż, tam dopiero czuje się wspaniale,
jak w gardło wlewa - ordynarną charę.

Minie kilka godzin, do domu dociera,
jak jest nie dopity, bierze go cholera,
sypią się gromy i same wyzwiska,
i tego słuchają jego, biedne dzieciska.

Żona się już wcale nawet nie odzywa,
bo wtedy ją bije, a potem przezywa.
Takich mamy w Polsce - sporo katolików
co mają dwie twarze - "aniołów i diablików".