Stare wielowiekowe ruiny zamczyska,
ciekawość moją - wielce pobudziły,
historia czasu - poczęła się wciskać
w myśli - które mnie - zauroczyły.
Zapewne kiedyś w swojej świetności,
był to Gród - co zachwyt - wywoływał,
dzisiaj - po wiekach w swej samotności,
tajemnicę czasu - będzie ukrywał.
W ruinach - lochy porośnięte krzewami,
wilgoć i woda cieknąca po ścianach,
kilka drewnianych belek nad murami,
pokrytych pleśnią w cuchnących oparach.
Powyżej komnaty - poważnie zniszczone,
otwoty okienne - przez które wiatr hula,
gdzie-niegdzie ściany cegłą wyłożone,
do nich Duch Zamku - pewnie się przytula.
Na wale ziemnym - wieża się ostała,
mocno przez czas - podniszczona,
cień na dzidziniec zamczyska rzucała,
choć sama - słońcem była oświetlona.
I ja, na dziedzińcu stanąłem w jej cieniu,
by wzrokiem objąć jej całą dostojność,
czas - przebiegł mi w oka mgnieniu,
ukazując zamczyska - tajemniczą godność.
|