Nigdy - nie powiedziałem do Ciebie tato !
przez gardło - to słowo by mi nie przeszło,
zawsze mówiłem - do Ciebie - papcio !
tak z głębi serca - w krew mi to weszło.
Nie słyszałem u Ciebie - przekleństwa,
pijanego też - nigdy Cię nie widziałem,
kochałeś rodzinę - do szaleństwa,
zawsze o nią - troskliwie dbałeś.
Pamiętam - te Twoje fioletowe nogi,
na których żylaki - pajęczynę utkały,
z twarzy Twojej nie znikał uśmiech błogi,
choć wiem - że nogi - Cię bolały.
Takiego ojczulka - jakim Ty byłeś,
nie spotyka się - ot tak - na co dzień,
Ty - miłość w rodzinie zaszczepiłeś,
Bożego zbawienia - Jesteś godzien.
Dla mnie - Byłeś i Jesteś wzorem Ojca,
więc w pacierzu - mam Ojców - dwoje,
w każdej modlitwie - mówiąc w imię ojca....
myślę o Bogu - i ojczulku - o Tobie !