**********
Na leśnej, niewielkiej polanie,
skromny szałas z belek zbity,
belki lekko już przypróchniałe,
dach gontem i mchem pokryty.
Obok palenisko, ułożone z kamieni,
nad nim wiszący żelazny kociołek,
ogień mieniący się kolorem czerwieni,
wypełniał cały - paleniska dołek.
Starzec, bardzo skromnie odziany,
krzątał się koło paleniska,
stół - jako duży kloc drewniany,
na nim - aluminiowa leżała miska.
Gdy spostrzegł - moją skromną osobę,
ruchem ręki - serdecznie mnie zaprosił,
mając za sobą - długą pieszą drogę,
mlekiem i serem mnie ugościł.
Serdeczność Jego - była wyjątkowa,
pogadaliśmy - o życiu i o polityce,
prosta - ale jakże mądra Jego mowa,
uświadomiła mi - jak trudne może być życie.
Wielki szacunek - mam dla tego człowieka,
który na swój sposób - jest bardzo szczęśliwy,
świadomie - od cywilizacji miasta ucieka,
tworząc własny świat - tak urokliwy.
|