Poranek - oczy zaspane leniwie otwieram,
z za zasłony okna - słońce się przedziera,
zaczyna się dzień - wyglada na słoneczny,
daj Boże - aby był pogodny no i bezpieczny.
Spoglądam przez okno - miasto wyciszone,
lampy uliczne z nocy - jeszcze nie wygaszone,
ulica powoli do życia się budzi,
jest pusto, nie widać zbytnio wielu ludzi.
Oczy kieruję na zegar, którą godzinę wskazuje,
piątą czterdzieści - zegar - pokazuje,
pora więc rozpocząć - kolejny dzień życia,
a więc toaleta, śniadanie, kawa do wypicia.
Przy kawie, nasuwają się myśli no i pytania,
co w dniu dzisiejszym - mam do wykonania?
jak czas wykorzystać - jak go rozłożyć?
aby jak Bóg pozwolił - ze wszystkim - zdążyć.
Każdy rozpoczęty dzień - może ostatnim się stać,
i tego faktu świadomie - winniśmy się bać,
szczęście o poranku - może być przerwane,
i to co planujemy - nie zostanie zrealizowane!
|