Miałem dobrego przyjaciela
poznanego przypadkowo
w sferze latającego Pegaza
poetę - wyjątkowego.
Jego wiersze robiły wrażenie
czytając je, ja dojrzewałem
poznawałem los człowieka
którego poważałem.
Trudne życie Go doświadczyło
co we mnie litość wzbudzało
ale też i wielki podziw
co przyjaźń naszą utrwalało.
Jeden drugiemu był potrzebny
pomoc wzajemną serwując
choć w różnych sferach życia
każdy z nas się znajdując.
Dzielił nas jednak pogląd
w sferze społecznego bycia
na czym ucierpiała przyjaźń
która jak bańka mydlana prysła.
Tak zdobyłem doświadczenie
że przyjaźń nie trwa wiecznie
trzeba umieć zrozumieć
że życie, nie jest śmieszne !