Rozpoznałem swoją chorobę
diagnozę wystawiłem
to nałóg i pełne uzależnienie
którego się nabawiłem.
Będąc nastolatkiem
czarę nektaru wypiłem
z kielicha szafranu na hali
od niego się uzależniłem.
Szafirowy kobierzec
jego woń na wietrze
rzucił na mnie urok
odurzył powietrzem.
Oczy skierowałem ku górze
tam doznałem olśnienia
szczyty nad Reglami
powodem zarażenia.
Od tamtej pory ta choroba
nie przeszkadza mi wcale
znalazłem na nią receptę
to serce wyryte w skale.
Ta miłość - Gody- odbywa
jak na szlak wyruszam
zawsze mi przypomina
nektaru smak w ustach.
Tak, to miłość do Tatr
bezgraniczna, prawdziwa
zawładnęła mym sercem
i diagnozę potwierdziła.