Do dzisiaj słyszę muzykę
która zadomowiła się w uszach
płynęła od naszych sąsiadów
którą miło było słuchać.
Wspominam dźwięk ustnej harmonijki
który dobiegał z oszklonej werandy
i rezonans który wzmacniał mały kubek
modulujący głos jak organy.
Warsztat szewski był aulą
skąd płynęła ta muzyka
zachwyt budziła dookoła
cóż to była za klasyka?
Szewc co przy warsztacie
spędził swoje skromne życie
grając na organkach
czarował czas o świcie.
Czasami grywał na grzebieniu
bibułkę przykładając do ust
cóż to był za dźwięk
takiego dzisiaj nie ma już.
To muzyka z mego dzieciństwa
głęboko zakorzeniona w sercu
przetrwała tak wiele wiele lat
więc ma miejsce w moim wierszu.
/ Dedykacja dla sąsiada ś.p. Pana Stanisława Piętonia /.