Pragnę uciec z miasta
do małej wioski cichej
gdzie zapach traw i siana
w sercu się zapisze.
Gdzie dom pokryty strzechą
z gniazdem bocianów
stanie się mą kolebką
moją przystanią.
Słuchał będę koguta
co pobudkę ogłasza
ćwierkanie ptaków na płocie
i burka co ujada.
Na łące świerszcze zagrają
koncert jakich mało
myszki polne zatańczą
w trawie się chowając.
Usiądę na ławie przed domem
obok klonu rozłożystego
wezmę do ręki pióro i kajecik
pisząc wiersze do tomiku nowego.
Jak wena usiądzie obok
podyktuje mi wersy
ja potulnie je zapiszę
co serce i duszę ucieszy.