Nagle wynurzają się myśli
splecione w sieć pajęczyny
choć niewidoczne okiem
stają się labiryntem siły.
Język choć milczący
rozgrzany do czerwoności
ściskam między zębami
by nie okazać złości.
Chaos w głowie się rodzi
krzyczeć by się chciało
czas jaki nadchodzi
woła mało, mało, mało.
Mało człowieczeństwa
zgody i miłości
nie słychać echa
wielkiej radości.
Zamysły krzyczą
we wszystkie strony
jak sztormy i burze
szarpane ze zgrozy.
Pragnę odmienić te zamysły
sprowadzić je na dobrą drogę
rozerwać tej pajęczyny sieci
utopić w myślach trwogę.