Nachodzą mnie myśli
napełnione czarą wina
czuję się zamroczony
coś jednak mnie wzywa.
Nakazuje mi habit przybrać
przepasać się sznurem
pustelnię za dom wybrać
odgrodzić się murem.
Czuję się zmęczony
wręcz wyalienowany
spokoju spragniony
słowem pouczony.
Potrzeba mi milczeć
gniew poskromić
uśmierzyć zapalczywość
dobroć wyzwolić.
Języka używać bez słów
słuchać serca i duszy
myśli w prawdę ubrać
kłamstwo skruszyć.
W trosce o spokój ducha
łzy nieszczęścia otrzeć
z miłości do Boga
w pokorze zmądrzeć.